W
sobotnie lub niedzielne przedpołudnia, czy to zima czy to lato często jesteśmy
gośćmi przytulnego lokalu na Nadwiślańskiej w Krakowie. W Cavie, gdyż tak zwie
się to miejsce podczas tych leniwych chwil popijamy sobie kawkę i przeglądamy
prasę. Oczywiście za każdym razem ulegamy pokusie i do kawy dodajemy, a to
serniczek z musem malinowym, a to tarte śliwkową z kruszonką i sosem
waniliowym, a to jakieś małe śniadanko. Wszystko zależy od stopnia niepełnienia
naszych brzuszków. Wybór jest spory, ponieważ karta bogata jest we wszelakiego
rodzaju przekąski i małe dania. Jest w tym lokalu coś co przyciąga nie tylko za
dnia, ale i z wieczora. Może to pyszne mojito, a może miła obsługa i wyjątkowa
atmosfera spowodowana tym, że lokal jest naprawdę niewielki. Lubimy sobie
przycupnąć przy barze i sączyć specjalność lokalu, czyli Frizzante lane prosto
z beczki. Lekko musujący, odpowiednio schłodzony napój jest wyśmienitym
dodatkiem do naszych wizyt w Cavie o każdej porze dnia i roku. Uwielbiam te
błogie chwile w bąbelkowej atmosferze.
czy mysmy tam byly????
OdpowiedzUsuńOczywiście - na ślimaczkach :)
Usuń