Ruczaj to dzielnica kojarząca się raczej z nowymi inwestycjami, kampusem UJ i „końcem” Krakowa. Jednak wśród nowo powstających bloków i lasów żurawi ukryta jest bardzo miła restauracja o wdzięcznej nazwie „Konfitura”. Prowadzona jest w stylu lat przedwojennych i cieszy nas swoją obecnością od prawie roku. Każdy poczuje się tu jak na obiedzie u kochanej babci, nie tylko ze względu na panujący klimat, ale również ze względu na serwowane prawdziwie polskie potrawy. Meble i krzesła w starym stylu, haftowane obrusy i stare radio wprowadzają domową atmosferę. Obsługa przemiła i kojarząca swoich klientów, co jest bardzo przyjemne. Atrakcją są zestawy obiadowe dostępne od poniedziałku do piątki w bardzo przystępnej cenie. Po za tym polecam świeże pierogi, pyszne placki ziemniaczane i wyśmienity kompot jabłkowy. Warto skusić się na pyszne nalewki domowej roboty oraz mało znaną potrawę Żarkoje, czyli „zapiekane mięso wołowe z warzywami i ziemniakami w tradycyjnych glinianych dzbanuszkach pod czapeczką z ciasta drożdżowego” (cytat z menu).
Co jakiś czas organizowane są wieczorki tematyczne. Miałam przyjemność uczestniczyć w dwóch degustacjach ryb wędzonych przez Fina mieszkającego w Polsce. Niech nie przeraża Was słowo degustacja kojarząca się z kąskami na wykałaczkach, gdyż po obu tych wieczorkach opuściłam „Konfiturę” najedzona do syta. Na pierwszym spotkaniu można było spróbować łososia wędzonego na ciepło, łososia wędzonego na zimno z pieprzem cytrynowym (gravia) oraz suma i pstrąga. Na drugim zgromadzeni goście mieli okazje oprócz wyżej wymienionego łososia spróbować jesiotra oraz krewetek. Łosoś za każdym razem doskonały. Natomiast sum i jesiotr to bardzo ciekawe doświadczenie.
W „Konfiturze” czeka nas jeszcze inna miła niespodzianka, a mianowicie regał z książkami, grami i zabawkami dla dzieci. Można sobie poczytać, pograć lub poplotkować z obsługą. Po za tym książki można pożyczyć, albo wymienić na inne przyniesione z domu.
Uwaga: Przechodziłam ostatnio obok Camelota i był zamknięty L. Mam nadzieję, że to tylko remont – dochodziły z wnętrza charakterystyczne dla niego odgłosy.
Uwaga: Przechodziłam ostatnio obok Camelota i był zamknięty L. Mam nadzieję, że to tylko remont – dochodziły z wnętrza charakterystyczne dla niego odgłosy.
wdepne tam... w maju :)
OdpowiedzUsuń